Ważne

Zanim zaczniecie czytać jakikolwiek tekst, warto poszukać go w zakładkach. Często tłumaczenia są kontynuowane przeze mnie po kimś innym - w takich wypadkach podaję tylko linki do pierwszych rozdziałów, więc warto zerknąć, czy dane opowiadanie nie jest czasem już zaczęte gdzie indziej. Dzięki temu nie dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnych pytań, typu: "A gdzie znajdę pierwsze rozdziały?" Wszystko jest na blogu, wystarczy poczytać ;)
Po drugie, nowych czytelników bardzo proszę o zerknięcie do zakładki "Zacznij tutaj" :) To również wiele ułatwi :D
Życzę wam miłego czytania i liczę, że opowiadania przypadną wam do gustu.
Ginger

piątek, 23 lutego 2018

TJBP - Rozdział 17



- Tato – powiedział Harry, łagodnie podnosząc kwiat, który zerwał z ogrodu. Oczywiste było, że jest dla tatusia.
- To dla mnie, Harry? – zapytał Severus, przykucając koło syna; czasami jego syn był bardziej jak wychłostany szczeniak niż normalny chłopiec. Jednak powoli mu się polepszało. Severus zawsze był przy nim spokojny. Kochał to, że chłopiec jest z nim w domu, bardziej niż cokolwiek innego. Cieszył się, że podjął taką decyzję.
- Tak – powiedział Harry uśmiechając się lekko. Jego ręka drgała lekko. Była pora lunchu, a Severus zwykle kładł go na drzemkę i dawał eliksiry – wzmacniające, odżywiające, witaminy i na ból. Te ostatnie nie były już potrzebne, ale Severus wciąż je mu podawał. Nie chciał, żeby jego syn czuł choć maleńkie ukłucie bólu.
Eliksiry nie zawsze wszystko naprawiały po jednej porcji; wiedział o tym. Zabiorą ból, tak, ale nie cały. Ślady na jego plecach uleczą się za jakiś czas. Śladów już nie było dzięki prostemu eliksirowi; jednak to znów nie oznaczało, że ból zniknął.
- Dziękuję. Może znajdziemy na niego jakąś szklanką, zanim pójdziesz się zdrzemnąć? – zapytał Severus, powoli podnosząc syna. Za pierwszym razem, gdy uniósł syna, chłopiec był skamieniały. Severus zorientował się, dlaczego. Nagłe pojawienie się wielkich rąk nie było dla chłopca dobre; od tego czasu zawsze podnosił syna powoli.
- Aha – zaćwierkał jego syn, uśmiechając się radośnie. Ten uśmiech był Lily, ale wargi, jego. To zabawne, jak mógł sobie przypomnieć o sobie i Lily, gdy jego syn się uśmiechał.
- No to chodźmy – powiedział Severus. Pozwalał synowi przyzwyczajać się do robienia rzeczy, które robią normalne dzieci. Pozwalał Harry’emu bawić się na zewnątrz. Oczywiście, nie mógł odchodzić za daleko i zaklęciem ochronnym powstrzymał Harry’ego przed wchodzeniem do niebezpiecznych części ogrodu. Na zewnątrz były zabawki, piłki i inne rzeczy, którymi bawiły się dzieci. Większość z nich została zamówiona przez czarodziejski katalog. Nie mógł wyjść, bo bał się, że zostanie zobaczony. Nie chciał ryzykować, że odbiorą mu syna i umieszczą u okropnych Dursleyów, i nic się nie zmieni. Walczenie o syna mogłoby coś zmienić, nie żeby to miało znaczenie. Nigdy na to nie pozwoli. Nawet jeśli to oznaczało, że będzie musiał przenieść się do miliona różnych miejsc, żeby uniknąć takich kosztów.
Nie chciał tego. Wolał wychować Harry’ego w stabilnym domu i szczęściu. Przemieszczanie się nie było rzeczą, którą chciały dzieci. Harry dowie się, że to jego dom i będzie pamiętać, gdzie był szczęśliwy.
- Chodź, chcesz go włożyć do wody? – zapytał Severus, wyjmując szklankę z szafki. Była to normalna szklanka, ale miała być na kwiatek Harry’ego.
- Mogę? – zapytał Harry, podekscytowany tak prostą sprawą.
- Oczywiście – powiedział Severus, uśmiechając się łagodnie i podał mu szklankę. Kwiat stał teraz w szkle, a Severus odkręcił wodę. Harry złapał szklankę w swoje małe dłonie i pozwolił jej napełnić się. Severus zakręcił wodę, gdy szklanka była w połowie pełna. To nawet więcej niż wystarczająco dla kwiatka.
- Teraz czas na drzemkę, tatusiu? – zapytał Harry, ziewając ze zmęczeniem. Na szczęście Harry nie był jednym z tych „nie jestem zmęczony” dzieci, które wrzeszczały przed snem, zanim zasnęły. Harry zawsze był szczęśliwy, mogąc się zdrzemnąć, wiedząc, że jego tatuś będzie czekał, aż się obudzi.
- Tak. Ale najpierw eliksiry – powiedział Severus.
- Czy mogę ten o truskawkowym smaku, tato? – zapytał Harry z błyszczącymi oczami.
- Tak, oczywiście. Może na lunch zjemy prawdziwe truskawki, chciałbyś? – zapytał Severus, uśmiechając się lekko do syna. Po raz kolejny dziękował bogom za drugą szansę ze swoim synem. Nie wiedział, dlaczego pierwszy raz pozwolił sobie na porzucenie Harry’ego. Miał tylko nadzieję, że jego syn nie będzie go nienawidził, gdy powie mu o dwóch życiach.
- Tak – powiedział Harry, wydając z siebie bardzo cichy radosny okrzyk aprobaty.
- Weźmy najpierw ten smakujący paskudnie, dobrze? – powiedział Severus, podając synowi eliksir leczniczy. Męczył się szybciej, więc wiedział, że musi wziąć szybko eliksiry, inaczej dość prędko zaśnie.
- To smakuje obrzydliwie, ale czuję się lepiej – powiedział Harry, uśmiechając się lekko. Zrobił minę, przełykając eliksir. Jego słodka twarz wykrzywiła się na ten smak, ale ani razu się nie poskarżył. Jednak odprężył się i wyglądał na bardziej zmęczonego. Severus podał mu inny eliksir, który Harry połknął bez komentarza czy obrzydzenia. Smakowały truskawkami. Tylko one miały smak, jednak w eliksirze przeciwbólowym pewne składniki zniszczyły słodkość i sprawiały, że był potencjalnie bezużyteczny, może nawet bezużyteczne, więc Severus nie chciał ryzykować, by je chłopcu podać.
- To prawda, synu, jesteś najmądrzejszym chłopcem na całym, szerokim świecie – powiedział Severus, a syn praktycznie zasnął w jego ramionach.
- Jestem najlepszy? – zapytał Harry z podziwem, a jego oczy zamknęły się sennie.
- Oczywiście, że tak, bez wątpienia – powiedział Severus, podchodząc do kanapy z sennym zawiniątkiem w ramionach.
- Kocham cię, tatusiu – rzekł Harry, gdy leżał. Nasunęło się na niego miękkie przykrycie, które Harry pogładził rękami w górę i dół. Wciąż był tak zdumiony jak za pierwszym razem, że został w niego zawinięty. Jego oczy opadły.
- Śpij, synku. Będę tu, gdy się obudzisz – powiedział Severus, gładząc włosy syna, wiedząc, że dzięki temu chłopiec zaśnie w kilka minut.
Miał rację. Oczy Harry’ego opadły i zasnął, jak światło, pochrapując lekko. Jego anielska twarz odprężyła się, a mały uśmiech pojawił na jego twarzy. Nawet wtedy Severus przeczesywał jego włosy dłonią, które teraz były miękkie i długie. Jego włosy były bardzo podobne do grubych, czarnych loków Severusa, których Severus nigdy się nie pozbył.
^^^
Severus westchnął. Każdorazowe wstawanie o siódmej było całkiem wykańczające. Przyzwyczaił się leżeć do późna w weekendy. Nie żeby narzekał; wolał to niż nauczanie każdego dnia tych idiotów. To było sto razy lepsze niż Hogwart – żadnego dyrektora albo czegoś innego. Nie mógł znieść pracowania z nimi dłużej. Zamordowałby ich za fakt, co zrobili jemu i jego synowi i za to, co planowali. Poza tym dużo wcześniej chodził do łóżka, więc tak nadrabiał brak snu; nigdy nie był rannym ptaszkiem, a na szczęście to się zmieniło.
Czasami zasypiał; pamiętał pierwszy raz, gdy to się stało. Obudził się i odkrył, że Harry owija się wokół niego z kolorową książką w ręce i tylko patrzył na nią w milczeniu. Uniósł wzrok, gdy Severus obudził się, a jego oczy pojaśniały natychmiast, po czym zapytał taty, czy dobrze mu się drzemało. Severus był tym zawstydzony, ale powiedział, że tak. Kiedy Harry nie powiedział nic więcej, więc przezwyciężył zawstydzenie i przez resztę nocy bawił się z synem.
^^^
Kilka godzin później, Harry obudził się, ziewając cicho. Jego oczy padły na tatę. Uśmiechając się lekko, zadał tacie pytanie.
- Tatusiu, możemy iść dzisiaj zobaczyć gwiazdy? – zapytał chłopiec.
- Nie możemy iść zobaczyć gwiazd, Harry, ale możemy na nie popatrzeć. Są daleko od nas, tak wysoko, że nikt nie potrafi ich dosięgnąć. Tak samo jak są wysoko, tak mocno cię kocham, Harry – powiedział Severus miękko, tuląc syna bliżej siebie.
- Więc możemy iść je zobaczyć… znaczy, popatrzeć na nie? – zapytał cicho Harry, wyglądając na zaciekawionego.
- Jeśli tego chcesz, to tak, możemy iść. Z balkonu wszystkie zobaczymy, co ty na to? – zapytał Severus, zapisując sobie w głowie, żeby upewnić się, że skrzaty domowe przyniosą jedzenie i że zadba o zaklęcia ogrzewające wokół balkonu. Mimo wszystko, nie chciał, żeby jego syn się rozchorował. Być może powinien przynieść swój zestaw do astronomii, który używał w szkole; dzięki temu bliżej spojrzą na gwiazdy.
- Tak! Tak! Tak! – zapiał szczęśliwie Harry.
Dobrze – powiedział cicho Severus. Rozległo się głośne dudnienie, ku radości jego syna.
- Twój brzuszek dudni, tato. Co to takiego? – zapytał z ciekawością chłopiec, szturchając brzuch Severusa. Snape podskoczył i niemal roześmiał się. Nikt nie wiedział, że miał tam łaskotki; jego syn był taki sam.
- Zadudnił, bo się śmiałem – powiedział Severus, lekko roztrzepując włosy syna. Harry pochylił się ku temu, zamykając oczy. Uwielbiał uczucie dotyku i bycia kochanym.
- Robi coś jeszcze? – zapytał Harry, odnosząc się do brzucha.
- Burczy, gdy jesteśmy głodni i przetrzymuje jedzenie – odparł Severus.
- Więc za każdym razem, jak burczał, byłem głodny? Kiedyś robił to wiele razy, tatusiu, ale teraz już nie – powiedział Harry, tuląc się do taty.
- To dobrze? – zapytał lekko Severus. Jego syn nie dostrzegł jego morderczej miny. Naprawdę nienawidził Dursleyów, ale teraz przynajmniej cierpieli. I zanim stało się zbyt źle, nienawidził to przyznać, ale nie chciał zabić kogoś za zbrodnie, których nie popełnił.
- Tak – powiedział Harry, kiwając głową na zgodę.
- Cóż, nie będzie burczeć, a jeśli zacznie, masz przyjść do mnie, dobrze? – zapytał Severus bardziej stwierdzająco niż pytająco, ale jego syn o tym nie wiedział.
- Oczywiście, tatusiu. Lubię, jak mój brzuszek mi nie burczy – powiedział Harry z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Dobrze, bo ja też to lubię – rzekł Severus. To oznaczało, że jego syn zdrowo dorastał.
- Twój czasem burczy, tato! Słyszałem po tym, jak robiłeś eliksiry – stwierdził Harry z błyszczącymi oczyma.
- Tak, zwykle zjadam na dole kanapkę, ale czasem zapominam, co jest głupie z mojej strony – rzekł Severus. Było kilka momentów, gdy Harry potrzebował go, gdy warzył eliksiry; natychmiast do niego szedł, ignorując eliksir. I rzeczywiście to, co mówił Harry, było prawdą. Był wtedy głodny.
- Tato, to nie prawda! – powiedział Harry, potrząsając głową.
- Niech będzie – stwierdził miękko Severus.
- Zagrasz ze mną znowu, tato? – zapytał Harry, który najwyraźniej był gotów wrócić na zewnątrz i się bawić.
- Oczywiście, ale po lunchu, dobrze? – spytał Severus.
- Okej – powiedział Harry, szczęśliwy, że jego ojciec się zgodził.
Lunch w przypadku dzieci w tym wieku bywał brudny, ale jak na swój wiek, Harry jadł całkiem czysto. Nie zostawiał nic na swoim talerzu i jadł wszystko powoli. Tak kazał mu tatuś, a on zawsze go słucha.
Harry jadł kanapkę z szynką, którą lubił, ale nie była jego ulubioną. Harry wciąż był zadziwiał Severusa, gdy zjadał wszystko nawet z okruchami. Potem Harry delektował się owocami. Truskawki były słodkie, ale nie mniej je Harry lubił. Nigdy wcześniej ich nie jadł, więc Severus upewnił się, że teraz dostanie ich wiele.
Oczywiście Severus skończył przed Harrym, ale był zadowolony z siedzenia i obserwowania, jak jego cyn je lunch. Czasami spojrzenie na twarzy Severusa mogło sugerować, że myśli, że widzi coś niezwykłego albo zadziwiającego, bo takie to wciąż dla niego było. Było to niezwykłe, ponieważ przez te wszystkie lata nie mógł tego zobaczyć i zadziwiające, ponieważ jego syn naprawdę siedział obok i jadł lunch – to kolejna rzecz, która nie sądził, by kiedykolwiek się wydarzyła.


3 komentarze:

  1. Omggg Kocham Kocham Kocham
    Powtarzam się ale to jak podoba mi się to ff nie ma skali i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry jako zadbane i kochane dziecko jest rozkoszny. Bardzo się cieszę że Severus podjął się tego co mu Los darował.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    och Harry jako taki zadbany dzieciak jest bardzo rozkoszny, Severus naprawdę dobrze się opiekuje nim z tak wielką troską...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń